Spacer na Aberavon... / Walk on Aberavon...
Mamy to szczęście, że mieszkamy dwadzieścia minut spacerem od tego miejsca :)
Wczoraj był kolejny piękny, ciepły i słoneczny dzień, aż żal nie skorzystać z takiej pogody :)
Brytyjczycy zawsze mnie zadziwiali jeśli chodzi o ubiór. Jeśli tylko wyjdzie słońce na ulicach pojawia się mnóstwo ludzi w spodenkach, japonkach i T-shirt'ach niezależnie od pory roku :D Kiedyś dziewczynka z klasy mojej córki zapytała mnie 'Gosia, dlaczego masz kurtkę? przecież świeci słońce'. Owszem, świeciło i to pięknie, ale był grudzień :D dla mnie sama nazwa tego miesiąca sprawia, że jest mi chłodniej ;)
Aberavon to miejsce z plażą, która przypomina mi bardzo polskie wybrzeże. Lubię tam spacerować. Kiedy jest przypływ nie ma praktycznie plaży w ogóle, ale kiedy jest odpływ można spacerować kilkaset metrów wgłąb morza :) Po odpływie muszle pokrywają piasek aż grubo w niektórych miejscach - niesamowite...
Na jednym ze spacerów 'najadłam się strachu' kiedy podniosłam jedną z muszelek, naprawdę ładną, a z niej wysunęły się szczypce i pogroziły mi ze środka ;)
We are lucky that we live twenty minutes walk away from this place:)
Yesterday was another beautiful, warm and sunny day so we went for a long walk.
The British always amazes me when it comes to clothes. If only the sun comes out there is a lot of people in shorts, and T- shirts and flip flops regardless of the season :D
Once, a girl from my daughter class asked me 'Gosia, why do you worn jacket today? The sun is shining '. Yes, the sun shone beautifully, but it was December :D for me the name of that month makes me colder ;)
Aberavon beach is a place that reminds me of a Polish coast. I like to walk there. During the inflow there is no beach at all, but when there is outflow you can walk a few hundred meters deep into the sea :)
Dzieci jak zawsze przygotowały nam coś pysznego ;) do zjedzenia :)
Children, as always, have prepared something yummy ;) to eat for us :)
To zdjęcie zrobił mi mój mąż :)
The author of this photo of me is my husband :)
fot.www.mariuszmyslicki.blogspot.com
Wczoraj był kolejny piękny, ciepły i słoneczny dzień, aż żal nie skorzystać z takiej pogody :)
Brytyjczycy zawsze mnie zadziwiali jeśli chodzi o ubiór. Jeśli tylko wyjdzie słońce na ulicach pojawia się mnóstwo ludzi w spodenkach, japonkach i T-shirt'ach niezależnie od pory roku :D Kiedyś dziewczynka z klasy mojej córki zapytała mnie 'Gosia, dlaczego masz kurtkę? przecież świeci słońce'. Owszem, świeciło i to pięknie, ale był grudzień :D dla mnie sama nazwa tego miesiąca sprawia, że jest mi chłodniej ;)
Aberavon to miejsce z plażą, która przypomina mi bardzo polskie wybrzeże. Lubię tam spacerować. Kiedy jest przypływ nie ma praktycznie plaży w ogóle, ale kiedy jest odpływ można spacerować kilkaset metrów wgłąb morza :) Po odpływie muszle pokrywają piasek aż grubo w niektórych miejscach - niesamowite...
Na jednym ze spacerów 'najadłam się strachu' kiedy podniosłam jedną z muszelek, naprawdę ładną, a z niej wysunęły się szczypce i pogroziły mi ze środka ;)
We are lucky that we live twenty minutes walk away from this place:)
Yesterday was another beautiful, warm and sunny day so we went for a long walk.
The British always amazes me when it comes to clothes. If only the sun comes out there is a lot of people in shorts, and T- shirts and flip flops regardless of the season :D
Once, a girl from my daughter class asked me 'Gosia, why do you worn jacket today? The sun is shining '. Yes, the sun shone beautifully, but it was December :D for me the name of that month makes me colder ;)
Aberavon beach is a place that reminds me of a Polish coast. I like to walk there. During the inflow there is no beach at all, but when there is outflow you can walk a few hundred meters deep into the sea :)
Dzieci jak zawsze przygotowały nam coś pysznego ;) do zjedzenia :)
Children, as always, have prepared something yummy ;) to eat for us :)
To zdjęcie zrobił mi mój mąż :)
The author of this photo of me is my husband :)
fot.www.mariuszmyslicki.blogspot.com
faktycznie, zgapili plażę znad Bałtyku!! :D
ReplyDeletebardzo podobnie, nawet piasek i muszelki jak u nas ;) tylko.... gdzie są namioty Bosmana?...hm...
a tak serio :) same fotki... eh, aż mi już głupio tu słodzić, więc powiem tylko, że (pomijając te z Wami, bo na nie się inaczej patrzy, niż po prostu na zdjęcia same w sobie) moim faworytem jest to z dziewczynką na pomoście :) piękne, stonowane kolory. Ta "potęga natury", wielkie bałwany, jakieś ogromne budowle opierające się falom i ta Mała na pełnym luzie ;) i nagle, patrząc na tę fotkę, nie myślisz "ło, ale szalejące morze", tylko "o, ale fajowa dziewuszka" :D
pięknie :)
a swoją drogą, skoro już tak się pogodniej zrobiło na blogu, to może i miniaturkę zmienisz na to bardzo udane poczynione przez mego Brata zdjęcie, hę? :> Świetnie wyszłaś :)
ps. oddawaj rękawiczki albo Cię sypnę piaskiem >.<!
no i masz, jednak odciągnęła uwagę, a właśnie o te bałwany chodziło ;D
ReplyDeleteo zmianie miniaturki myślę od kilku dni, więc może niebawem :)
Ps. dziękuję za komplementy :)
Ps.2 rękawiczki spodobały mi się od pierwszego spojrzenia i założenia :) cieplutkie pomimo, że nie mają nawet 'zaczątka' palców ;)i skoro Tobie też się podobają to nie będę pisała, że Martynie tak się spodobały, że pobiegła z Mariuszem do sklepu i kupiła sobie takie same ;)
raj...:))
ReplyDeletepozdrowienia!
J
Walia :))
ReplyDeletedziękuję za odwiedziny i również pozdrawiam :)
Marzy mi się taki spacer. Oj, bardzo.
ReplyDeleteI piękne zdjęcie zrobił Ci Twój mąż.
Pozdrawiam ciepło i dziękuję za odwiedziny :-)
Uwielbiam nadmorskie spacery, zawsze marzyłam żeby mieszkać w takim miejscu, blisko morza :)
ReplyDeleterównież dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam :)