:(

I'm sad today :(
I remember the exact day on which I saw him for the very first time although it was probably about fifteen years ago :) I came to visit my parents, and I saw something that looked like a fuzzy ball running in my direction with tongue out :) Total surprise! Mum said that we need to choose the name for that ball. That little dog couldn't be called otherwise! We called him 'Misiu' which means in English Teddy bear :)))

Today, my mum told me to sit down, because she has to tell me something...
In the summer I asked my husband to take some pictures of me with 'Teddy', because I was afraid that he may no longer be in next summer holiday...
Before leaving I stroked him longer than usual, feeling that it might be the last time...
He was already an old dog, slightly dull...
I understand that, but I feel so sad...
It will be strange do not take any treats for him, do not run to him and do not stroke him any more...


Pisałam ten post wczoraj w nocy, ale problemy z internetem nie pozwoliły mi na opublikowanie :(

Smutno mi dziś :(
Pamiętam dokładnie dzień, w którym go po raz pierwszy zobaczyłam chociaż to było pewnie z piętnaście lat temu :) Przyjechałam do rodziców, a w moim kierunku wybiegła włochata kulka z językiem na wierzchu. Całkowita niespodzianka! Mama powiedziała, że musimy mu wybrać imię. Nie mógł się nazywać inaczej! Misiu :)))
Potem na to imię reagowali we dwóch razem z naszym synkiem ;) Zawsze odwracali się razem ;)

Dzisiaj mama powiedziała, żebym usiadła, bo musi mi coś powiedzieć... Nie chciałam nic mówić, ale domyśliłam się...
W wakacje poprosiłam męża żeby zrobił mi z nim kilka zdjęć, bo liczyłam się z tym, że w kolejne może już go nie być.
Wygłaskałam jakby na zapas...
Był już staruszkiem, głuchy lekko, nawet much już nie odpędzał...
Niby wszystko rozumiem, ale i tak mi bardzo smutno. Gdyby nie jego długie wycieczki i samochód, którego pewnie nie usłyszał, mógłby jeszcze żyć...
Dziwnie będzie nie zabrać jakichś smakołyków dla niego, nie pobiec i nie wygłaskać go...

Grzesiu, mam nadzieję, że zrobiłeś to o co Cię poprosiłam...

Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us

Zdjęcie poniżej jest starsze (2008), zrobiła je mama :)

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Dobrze, że są zdjęcia :)

Ps. Proszę, nie piszcie, że każdy pies na łańcuchu to pies nieszczęśliwy. Trzeba najpierw znać jego opiekunów, wszystkie powody, wiedzieć jak go traktują i ile z nim rozmawiają...

Comments

  1. Zostaną nie tylko zdjęcia, zostanie w pamięci i serduchu, Gosiu, rozumiem, bo nasz odszedł do psiego raju tuz przed świętami....
    ściskam mocno

    ReplyDelete
  2. Gosiu, tak mi przykro... Nasza sunia też wiekowa i czasem mi przez głowe przeleci taka myśl, że nie wyobrażam sobie domu bez NIEJ... Przytulam. Misiek taki fotogeniczny...

    ReplyDelete
  3. Nie chcę nawet myśleć co czujesz. Mój psiak ma już 10 lat i wiem, że wiecznie żyć nie będzie, ale nie umiem myśleć o tym, że kiedyś go zabraknie...

    ReplyDelete
  4. piękne zdjęcia,piękny pies i wiem o czym piszesz i jaki to smutek wielki ~!~! jak na odeszła nasz 18-letnia kocica którą dzieci głaskały od kołyski możesz sobie wyobrazić ich i nasz żal, więc wiem jak głęboki jest Twój- mocno przytulam, z czasem zelżeje i pozostaną przemiłe wspomnienia :)

    ReplyDelete
  5. Przykro mi bardzo :( Mam u rodziców psiaka którego w wieku nastu lat przygarnełam ze schroniska. Teraz jest w wieku staruszka i też na niego przyjdzie pora, mam nadzieję, że zdążę go jeszcze zobaczyć...

    ReplyDelete
  6. Małgosiu, przykro mi bardzo, rozumiem co czujesz... zostanie na zawsze we wspomnieniach z tym oczyskami
    ściskam,
    Marta

    ReplyDelete
  7. Bardzo ciężko w takich chwilach... Pamiętajmy i dziękujmy za te inne, lepsze, kiedy kochane zwierzę było z nami. Wracajmy do tych chwil; z czasem to przynosi ulgę.
    Pozdrawiam Cię, Małgosiu.

    ReplyDelete
  8. Piękne stworzenie! Przykro mi... :(

    ReplyDelete
  9. Przepiękny pies....
    Szkoda, że tak się stało...:(
    ściskam mocno!

    ReplyDelete
  10. Sliczna Mordeczka.
    Bardzo mi przykro Gosiu.
    Niestety znam to uczucie po stracie pupila...
    Sciskam mocno!

    ReplyDelete
  11. Bardzo mi przykro..takie wspaniale stworzonko!
    Sciskam!
    Grazyna

    ReplyDelete
  12. bardzo dziękuję Wam wszystkim za pozostawione słowa, czytam i czytam w kółko,

    opowiadałam dzieciom śmieszne historie związane z Miśkiem :)
    pamiętam na przykład jak kiedyś robiliśmy kurczaka z grilla, Misiek był wtedy sporo podrośniętym szczeniakiem, dostał wszystkie kości (ode mnie też skórki, ale ciii, bo amatorów skórek z grilla jest sporo ;)), nawet się nie obejrzeliśmy jak zabrał się za folię aluminiową w której kurczak się piekł - niestety nie daliśmy rady go dogonić ;D na szczęście nic mu nie było :)
    pamiętam kiedy tata zrobił mu nową budę,a Misiu kompletnie nie wiedział jak ma do niej wejść i mój brat uczył go :D wchodził do niej sam i wołał Miśka do środka - wiecie, że go nauczył w ten sposób :D
    Misiu zawsze poznał jego samochód nawet jeśli nie było go widać, kiedy mama widziała psa stojącego na dwóch łapach przy płocie mówiła 'ocho, Piotruś pewnie jedzie do domu' i faktycznie :D
    takich historii jest sporo - i dobrze :)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. U nas było to samo z budą! Mój brat był wtedy mały, Rocky też był jeszcze szczeniakiem i tak sobie razem siedzieli w budzie!

      Delete
  13. :(((((( Jest mi ogromnie przykro Gosienko...
    Wiem doskonale co czujesz, bo juz raz przezywam smierc bliskiego mi czworonoga.
    Zreszta moja Frytka ma juz 13 lat wiec zdaje sobie sprawe z tego, ze i mnie za jakis czas przyjdzie podzielic sie podobna smutna wiadomoscia.
    Sciskam Cie mocno kochana:)



    ReplyDelete
    Replies
    1. dziękuję, mam nadzieję, że Twoja Frytka jeszcze długo z wami pobędzie, mniejsze pieski żyją dłużej, my i tak mieliśmy szczęście, że Misiek żył 15 lat, a nie dwanaście jak przewidywane jest na tak duże psiaki...
      pozdrawiam ciepło

      Ps. mgły już odpuściły?

      Delete
  14. Gosiu, tak właśnie oglądałam sobie zdjęcia na tym blogu i... los chciał, że akurat trafiłam na ten wpis, który zamieściłaś kilka dni temu. Nasz pies, Rocky, owczarek niemiecki nie żyje od wczoraj. Ok. 19 w sobotę okazało się, że go nie ma, mój brat szukał go do 2 w nocy po okolicznych osiedlach, nigdzie go nie znalazł. Zostawiliśmy na noc otwartą bramę, bo już zdarzały mu się takie eskapady, ale zawsze wracał. Rano mieliśmy iść znowu go szukać, ale mój brat wyszedł na ogród, żeby sprawdzić, czy wrócił i gdzieś śpi. Znalazł go martwego, z obrażeniami głowy. Prawdopodobnie potrącił go samochód, ale on jeszcze do nas wrócił, ułożył się pod tujami obok okna w kuchni, gdzie często leżał. Nie mogę przestać płakać, jak o tym myślę. Przepraszam,jeśli to Cię zasmuci, ale piszę to z tego powodu, że nasze psy zginęły w podobnych okolicznościach i doskonale wiem, co czujesz...
    Heh, w tamtym tygodniu kupiłam sobie lustrzankę i choć z pewnym oporem, to pożyczyłam ją bratu, aby zrobił Rokusiowi zdjęcią, gdy pojechał z nim do lasu na wycieczkę. Miał 8 lat, był jeszcze takim młodym, energicznym i pociesznym stworzeniem... Teraz, gdy tylko spojrzę w okno,mam przywidzenia, że on gdzieś tam sobie biega...

    ReplyDelete
    Replies
    1. bardzo mi przykro :((( aż nie wiem co napisać :( może tylko, że bardzo dobrze Cię rozumiem w tym momencie... kiedy dowiedziałam się o naszym Miśku pół nocy oglądałam zdjęcia przez łzy tak mi smutno było... okazało się, że nie było wyjazdu do rodziców, żebym Miśkowi nie zrobiła choć jednego zdjęcia, nie wiedziałam, że tyle ich mam i wiesz, cieszę się teraz, że są, bo choć to nie to samo to na nich mamy go na zawsze :)

      Delete
  15. Ja tez mam taka nadzieje:) Frytas to w koncu pelnoprawny czlowiek rodziny, jesli kiedys jej zabraknie, to na pewno bede to przezywac tak, jak przezywalam smierc wszystkich mi bliskich osob i smierc psiury Eddiego.

    Melduje, ze mgly juz odpuscily i od niedzieli cieszymy sie pieknym sloneczkiem:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. to tak jak ja... kiedyś, dawno temu, samochód zabił mojego ukochanego psiaka Kajtka, siedziałam obok niego na ulicy i płakałam (nikt nie potrafił tak mnie pocieszyć jak on, kiedy pokłóciłam się z bratem i płakałam Kajtek dosłownie głaskał mnie łapką po nodze i patrzył w oczy jakby chciał zapytać czy już dobrze) obok przejeżdżały rowerami znajome dziewczyny i wiesz co usłyszałam? 'głupia! za psem płacze'...

      Delete
  16. :( moja bokserka odeszła przy mnie u weterynarza, nie zdążyli jej pomóc :(
    bardzo ciepło wspominam tego psiaka i tęskni mi się za nim

    ReplyDelete
    Replies
    1. kiedyś myślałam, że weterynarz to zawód, który mogłabym wykonywać, do momentu aż będąc w poczekalni zobaczyłam pewnego pana, który wynosił z gabinetu owiniętego kocem uśpionego bokserka :( nie potrafię napisać co w tym momencie poczułam :(

      Delete

Post a Comment

Thank you for every word you leave :) I really appreciate it :)