'Kot w pustym mieszkaniu' - poetyckie wyzwanie fotograficzne

Ilekroć widzę bezdomnego kota - jak ten poniżej - na myśl przychodzi mi wiersz Wisławy Szymborskiej...

Image Hosted by ImageShack.us

Umrzeć - tego się nie robi kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.
Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf sie zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.

I żadnych skoków pisków na początek.




Tym postem chciałabym wziąć udział w poetyckim wyzwaniu fotograficznym, które przygotowały Drui razem z Igą.
Zabawa trwa jeszcze dwa dni :)

Comments

  1. Ani kotu ani psu,nie robi się tego!
    Dziękujemy za udział:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. to prawda...
      cała przyjemność po mojej stronie :D

      Delete
  2. Piekne.
    Zarowno kotek jak i wiersz; oba bardzo lubie :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. kotek bezdomny, ale głaszczemy go i dokarmiamy - nie tylko my ;)

      Delete
  3. niesamowite! brawo:) myślę, że wygrasz bez dwóch zdań:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. to znaczy, że podołałam zadaniu :)
      szczerze mówiąc nie wiem czy będzie wygrana/y, musiałabym doczytać bardziej uważnie :D

      Delete
  4. Replies
    1. niesamowity jest, przygarnęlibyśmy go ale alergia nie pozwala... :(

      Delete
  5. gdzieś kiedyś usłyszałam, że kot to jedyne zwierzę, które samo się udomowiło... coś w tym chyba jest ;) moją słabość do gatunku znasz, a wiersz, który cytujesz, często przychodzi mi do głowy, gdy obserwuję utarte, święte, ściśle zgodne z wytycznymi zwyczaje własnego czworonoga. Życzę powodzenia w konkursie! :) ja trzymam kciuki, ale jestem pewna, że Bazyl, gdyby tylko miał kciuki - również by się przyłączył ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. znam znam :) moja rośnie również ;) a Bazyl ma swoje sposoby ;) pogłaskaj go ode mnie po tych jego 34 cętkach nie pomijając białej powierzchni :D

      Delete
  6. Ja wczoraj byłam, widziałam, poruszyłam się BARDZO, bo to temat, który tak na mnie działa...
    Cudny ten dachowiec!

    ReplyDelete
    Replies
    1. ...

      dachowiec naprawdę cudny
      pozwala brać się na ręce i nie ucieka :)
      jednak nigdy nie wiem kiedy przyjdzie, poprzednia kotka (którą ktoś przygarnął) przychodziła zawsze punktualnie o tych samych godzinach, wiedziałam kiedy możemy wystawić jej miseczkę z jedzeniem i rybitwy wszystkiego nie zjedzą ;) jeśli miseczka była pusta siadała na parapecie i zaglądała nam do pokoju :)
      z Panem Kotem jest jedna wielka niepewność
      podchodzi cicho i jeśli miska jest pusta odchodzi jeśli go nie zauważymy... na szczęście nie tylko my go dokarmiamy ;)

      Delete
  7. Pamietam jak kiedys, przy okazji ktoregos mojego kociego posta, wspominalas wlasnie o tych bezdomnych kotkach, ktore dokarmiacie:) Brawo!:)
    A ostatnie wersy utworu pani Wislawy, to dokladnie tak jakbym czytala o naszej Lisie!:)))
    Udanej niedzieli!:*

    ReplyDelete
    Replies
    1. mój mąż śmieje się, że jestem kocia mama
      zawsze byłam bardziej psia i w serduchu nadal jestem tyle, że psów pod ręką nie mam ;)
      nie ważne, zwierzak to zwierzak :D
      miłej środy :)

      Delete
  8. Kot poetycko uwieczniony.
    A ja jestem psiarą...

    ReplyDelete
    Replies
    1. ja na ogół też, ale koty coraz częściej ustawiają się pod naszymi drzwiami ;)

      Delete
  9. Nie znałem tego wiersza - piękny i oddający sedno kocich myśli, kocich spraw...
    Ja ilekroć widzę bezdomnego kota, to nie mogę przejść obojętnie - dokarmiam, pogłaszczę i... żałuję, że nie mam więcej miejsca w domu.

    ReplyDelete
    Replies
    1. albo alergika ;) my też głaszczemy i dokarmiamy koty, trudno przejść obok nich obojętnie...
      ten wiersz utkwił mi w głowie od pierwszego przeczytania
      dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam :)

      Delete

Post a Comment

Thank you for every word you leave :) I really appreciate it :)